Wizyta u fryzjera z dzieckiem autystycznym, mój niekończący się koszmar!

Paulina Moffitt

Paulina Moffitt

Fundator i Prezes
Fundacji dla Nas

Jako mama dwójki (autystycznych) chłopców mam za sobą i przed sobą wiele wizyt u fryzjera. Zanim znaleźliśmy idealne miejsce dla nas, gdzie nasze potrzeby są szanowane i dostrzeżone, a ja nie jestem oceniana jako „ zła matka”, przeprawa przez strzyżenia była zawsze niekończącym się dla mnie koszmarem! Bardzo lubię estetyczne fryzury chłopców, mogą oni mieć długie włosy, ale zawsze „dopieszczone”, tak już mam i od zawsze chciałam, aby moi chłopcy mieli takie właśnie fryzury.

Starszy syn, wysokofunkcjonujący autysta, wizyty u fryzjera znosił zupełnie prawidłowo, więc gdy umówiłam się na pierwsza wizytę z młodszym synem, nawet przez myśl mi nie przeszło, że będzie to tak trudne doświadczenie. Udaliśmy się do jednego z salonów, gdzie samochodziki są miejscami strzyżenia, tablet w zasięgu ręki, ściany kolorowe a panie chętne do strzyżenia. Szybko załadowałam małego do autka (miał wtedy około 2 lat), włączyłam jego ulubiona piosenkę na tablecie przed nim i zaczęłam tłumaczyć Pani , jaką fryzurę chciałabym dla syna. „Cyk, cyk będzie” mówię do syna i uśmiecham się. Pani fryzjerka podchodzi maszynka w ręku, włącza ją a tu krzyk, wrzask, ciało mojego syna napręża się i przyjmuje formę banana, próbuje „wylecieć’ z samochodzika. W tym samym czasie Pani obok nas skończyła obcinać chłopca w samochodziku i włączyła suszarkę do włosów. Teraz mój syn drze się wniebogłosy, zakrywa uszy, pręży się jeszcze mocniej, a ja najchetniej zniknęłabym z powierzchni ziemi, tak aby nikt już na to widowisko nie patrzył. Wstyd, brak zrozumienia, smutek, żal, strach, obawa o syna to tylko niektóre z emocji odczuwane przez mnie w tym momencie. Wiem, że bywa to również zachowanie dzieci neurotypowych, nie każde dziecko lubi strzyżenie. Niestety rodzice dzieci z autyzmem przeżywają takie chwile nawet kilka razy dziennie, w sklepie kiedy dziecko nie chce stać w kolejce,  przy spacerach, kiedy rodzic próbuje zmienić rutynowa drogę i dla odmiany pójść inną, kiedy je ubierają, a dziecko obsesyjnie upiera się przy założeniu jednego typu ubrań, przy karmieniu kiedy to wybiórczość pokarmowa dziecka tym razem daje w kość rodzicowi, lub przy autostymulacjach dziecka w obecności innych gapiów.

Społeczny odbiór tej sytuacji, karcące, wzgardliwe spojrzenia, czasami kąśliwe podszepty „dziecka nie umie wychować” innych obserwujących w salonie fryzjerskim są kolejną cegiełką dla wielu rodziców w powolnym wycofywanie się ze świata społecznego. Łatwiej jest zostać w domu, nie tłumaczyć, nie unikać spojrzeń, nie odczuwać lęku. 

I znowu  w procesie poznawania i zrozumienia autyzmu nauczyłam się, że zbyt wiele bodźców w salonie fryzjerskim (kolorowe ściany, światełka, samochodziki w salonie), zbyt głosna muzyka, szum suszarek do włosów i odkurzaczy do włosów są wrogami naszych dzieci. Redukcja bodźców  (światło, dźwięk), spokój, nożyczki nie maszynka, cierpliwość i zrozumienie osoby strzygącej są  niezbędne przy dzieciach nadwrażliwych sensorycznie.

W tą nieszczęsną pierwszą wizytę u fryzjera, wyjęłam syna z samochodziku, on siedział na podłodze a pani fryzjerka z nożyczkami w ręce doskakiwała do niego, aby choć troszkę przyciąć mu włosy. W mękach emocjonalnych, przy moim śpiewaniu (a wiedz, że nie mam głosu do śpiewu!) owe 15 minut w moim odczuciu trwało jak 2 godziny. Ale jakoś się udało, fryzura nie była zbyt symetryczna – ale była!

Myślałam, że wyrośnie, że przejdzie, podejmowała kolejne próby, ale wszystkie kończyły się podobnie.

Łatwiej jest zostać w domu, nie tłumaczyć, nie unikać spojrzeń, nie odczuwać lęku.

I w końcu trafiłam do Salonu Fryzjerskiego, bez samochodzików, bez tabletów, bez głośnej muzyki, ale z empatyczną Panią Fryzjerką, która rozumie sensoryczną nadwrażliwość dzieci.

Przyciemnione światło, nie używanie maszynki czy suszarki jeśli dziecko nie jest w stanie znieść dźwięków tych urządzeń, masaż główki przed przystąpieniem do strzyżenia (jeśli dziecko pozwoli), nawiązanie kontaktu z dzieckiem i rodzicem.

„Cyk, cyk kochanie! Wyglądasz cudnie:”

Mamy taki zaprzyjaźniony salon fryzjerski , który współpracuje z naszą fundacją, jeśli chcecie adres napiszcie do nas biuro@fundacjadlanas.com a podamy wam namiary. Umawiając wizytę dla swojego dziecka, powiedz, że dowiedziałeś się o salonie ze strony Fundacji dla Nas, a Pani Fryzjerka będzie wiedzieć, jak postępować przy strzyżeniu Twojego dziecka.

„Cyk, cyk kochanie! Wyglądasz cudnie”